poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Park Narodowy Marakele

Jakoś nie mam weny do pisania ostatnio, więc na razie wpis głównie obrazkowy :-) Około 3 godziny jazdy samochodem z Pretorii, w prowincji Limpopo (czyli blisko jak na tutejsze warunki) znajduje się Park Narodowy Marakele. Można tam rozbić namiot na kempingu (który jest nieogrodzony i widać z niego wodopój) lub zatrzymać się w namiocie safari przy jeziorku. Park podzielony jest na dwie części, w tej, w której znajduje się kemping nie ma drapieżników, za to na porządku dziennym są strusie przechadzające się wśród biwakowiczów, tudzież nosorożce, zebry i różne antylopy. Jest to bardzo przyjemne i malownicze miejsce, w sercu gór Waterberg, a że sam park jest stosunkowo niewielki, nigdy nie ma w nim tłumów. Miałam okazję odwiedzić Marakele dwa razy, w lipcu oraz w styczniu, i w zimie (czyli w lipcu właśnie) raczej nie polecam kempingu, chyba że lubicie spać w namiocie, gdy na zewnątrz jest mróz! Ja szczękałam zębami w nocy, mimo że miałam na sobie chyba wszystkie ciuchy i zimową kurtkę i wełnianą czapkę; umyte poprzedniego wieczoru naczynia, zostawione bagażniku nadal mokre, poprzymarzały jedno do drugiego. Jednak nawet o tej porze roku w ciągu dnia błyskawicznie robi się ciepło, bo niebo niemal zawsze jest bezchmurne i jak tylko pojawia się słońce, można zacząć zdejmować warstwy ciepłych ubrań i do zachodu chodzić w podkoszulku, bo temperatura dochodzi do 20 stopni, a nawet trochę więcej :-) Miejsce na kempingu kosztuje R240, czyli ok. 75 zł, dla 2 osób; za każdą dodatkową jest opłata ok. 22zł, połowę tego za dziecko, max. 6 osób na stanowisko. Łazienki są czyste, jak zresztą we wszystkich państwowych parkach narodowych (SAN Parks), a obsługa zawsze uśmiechnięta i pomocna. Ciekawostką w parku jest kolonia sępów, które to miejsce obrały sobie jako bazę rozrodową ;-) Są też słonie, a także lamparty i lwy, lecz te bardzo trudno tam znaleźć, bo jest ich niewiele. Z lampartami zresztą nigdy nie wiadomo, żaden park nie jest w stanie określić, ile ich dokładnie ma, bo to wędrujące koty i żadne płoty czy siatki nie stanowią dla nich bariery (wspinają się na drzewa i przeskakują na drugą stronę). Mnie Marakele (co w języku tswana oznacza "azyl") kojarzy się ze spokojem i relaksem. Zdjęcia chyba najlepiej to oddadzą!


Para strusi na wieczornym spacerze, romantico :-)




Samotny pawian medytuje na szczycie góry.


Dassie, czyli najbliższy krewny słonia (sic!) wygrzewa się w zimowym słońcu :-)




Takie widoki z kempingu :-)



Brama rozdzielająca park na 2 części: z i bez drapieżników. Jeszcze dwa lata temu trzeba było wysiąść z samochodu i samemu ją otworzyć (tu padło na mnie...), dziś jest już automatyczna (uff!)


Jeden z wielu gatunków zimorodka, które można spotkać w RPA (Woodland kingfisher, czyli Halcyon senegalensis).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...